Historia tego omletu sięga czasów cesarza Franciszka Józefa. Podobno kucharz przygotował go dla cesarzowej, która - jak wieść głosi, bardzo dbała o linię. Kiedy podano jej omlet i zobaczyła wielkość porcji zdecydowanie odmówiła jej spożycia. Cesarz powiedział wtedy: "Pokaż mi co za schmarrn (bałagan) nasz kucharz przyrządził". Omlet cesarzowi posmakował tak bardzo, iż zjadł dwie porcje - swoją i małżonki. Z czasem nadano omletowi nazwę - kaiserschmarrn, czyli omlet cesarski.
Przepis znalazłam na stronie Kasi. Polecam! :)
Potrzebujemy:
- 4 jajka,
- 1szkl mąki,
- 1szkl mleka,
- szczypta soli,
- łyżka masła,
- łyżka oleju,
- cukier puder,
- cynamon,
- konfitura wiśniowa.
Białka oddzielić od żółtek. Do żółtek dodać szklankę mąki i mleka. Zmiksować. Białka ubić na sztywno z dodatkiem soli. Rozgrzać patelnię z masłem i olejem. Połączyć białka z masą z żółtka. Wlać wszystko na na patelnię (nie powinno być jednak grubszej warstwy niż 2cm). Smażyć kilka minut na średnim ogniu - do zarumienienia. Przewrócić na drugą stronę, poprzekrawać i smażyć do zarumienienia. Przełożyć na talerz, posypać cukrem pudrem i delikatnie cynamonem. Podawać z konfiturą np. wiśniową.
Bardzo lubię tego omleta, a z konfiturą wiśniową na pewno był jeszcze pyszniejszy niż zwykła wersja z cukrem pudrem :)
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię, bo nie muszę się martwić, że się rozerwał przy przewracaniu :)
OdpowiedzUsuń